(PL+48) 531 808 081

info@econgo.eu

  1. pl
  2. en
  3. de

Polska nie może się uwolnić od węgla. Winna jest przestarzała sieć elektroenergetyczna

23 października 2024
white smoke coming out from building

Ponad połowa linii elektroenergetycznych w Polsce ma ponad 30 lat, a wiele z nich przekroczyło już 50 lat eksploatacji. Brak modernizacji tej infrastruktury powoduje coraz większe trudności z przyłączaniem odnawialnych źródeł energii (OZE). Dane Urzędu Regulacji Energetyki (URE) wskazują, że liczba odmów przyłączenia do sieci dynamicznie rośnie z roku na rok.

Zgodnie z raportem Najwyższej Izby Kontroli (NIK), mimo pogarszających się parametrów technicznych, tempo modernizacji sieci jest nadal niewystarczające. Brak zdecydowanych inwestycji ogranicza rozwój OZE i utrudnia stopniowe odchodzenie od węgla w krajowym miksie energetycznym.

 

Ekspert z niezależnej organizacji badawczej wskazuje, że rosnąca liczba odmów przyłączenia skutkuje stratami dla produkcji zielonej energii, co zmusza Polskę do dalszego spalania węgla. To z kolei podnosi koszty energii dla odbiorców końcowych. Zauważa również, że Polska znów należy do najdroższych rynków energii w Europie, a znacząca część prądu jest importowana z krajów, gdzie dominują tańsze źródła odnawialne.

Według raportu NIK, w 2018 roku odsetek odmów przyłączeń wynosił 5,9 proc., a w pierwszej połowie 2022 roku sięgnął już 99,3 proc. W całym 2022 roku odrzucono 7023 wniosków o warunki przyłączenia dla instalacji o łącznej mocy ponad 51 GW. W 2023 roku liczba odmów wzrosła do 7448 – dla projektów o mocy 83,6 GW, co oznaczało ponad 60-procentowy wzrost rok do roku.

 

Przestarzała sieć to główny problem. Linie wysokiego napięcia (110 kV) – w 2021 roku aż 46 proc. z nich było starszych niż 40 lat, a połowa miała ponad 50 lat. Tylko 16 proc. tych linii było młodszych niż 10 lat. W przypadku średniego i niskiego napięcia sytuacja wygląda podobnie – znaczna część infrastruktury przekroczyła granicę trwałości użytkowej.

Starzeją się również stacje i rozdzielnie. Między 2018 a 2021 rokiem udział urządzeń starszych niż 40 lat wzrósł z 24 do 34 proc., a liczba nowych transformatorów spadła.

 

Eksperci alarmują, że obecna sieć dystrybucyjna nie jest przystosowana do rozproszonego modelu energetyki opartej na OZE. Brak dostępnych mocy przyłączeniowych ogranicza rozwój nowych projektów. Według danych zebranych przez operatorów sieci dystrybucyjnych, aktualnie dostępna moc dla nowych instalacji wynosi praktycznie zero.

Sytuację komplikują także inne projekty – sieć na północy kraju jest przygotowywana pod morskie farmy wiatrowe i planowaną elektrownię jądrową, co blokuje rozwój lądowych farm wiatrowych, które można byłoby zrealizować szybciej.

URE wskazuje na konieczność znaczącego zwiększenia inwestycji. Planowane nakłady do 2030 roku mają przekroczyć 100 mld zł. Wsparciem mają być środki unijne – m.in. z programu Fundusze Europejskie dla Polski Wschodniej. Przykładowo: spółki energetyczne otrzymały ostatnio dofinansowanie w wysokości 145 mln zł na projekty modernizacyjne o wartości 220 mln zł.

 

Ekspert podkreśla, że społeczne koszty tych inwestycji są często przeceniane. Analizy pokazują, że nawet podwojenie nakładów inwestycyjnych przełoży się na jedynie kilkadziesiąt złotych rocznie więcej w rachunku za energię. Jednocześnie, dzięki tańszej produkcji energii z OZE, całkowity koszt dla gospodarstw domowych może spaść nawet o kilkaset złotych rocznie.

 

Transformacja wymaga także zmian proceduralnych. Skrócenie procesów administracyjnych – takich jak planowanie przestrzenne, wydawanie pozwoleń czy uzgodnienia środowiskowe – jest niezbędne, by przyspieszyć budowę nowoczesnej infrastruktury.

 

Celem na 2030 rok powinno być osiągnięcie 50–60 GW zainstalowanej mocy z OZE, co dałoby około 60 proc. udziału źródeł odnawialnych w miksie energetycznym. Osiągnięcie tego celu przyniosłoby nie tylko wymierne korzyści klimatyczne, ale i realne oszczędności dla gospodarstw domowych.