Branża handlowa w Polsce coraz mocniej odczuwa problemy z dostępem do pracowników. Z najnowszego Miesięcznego Indeksu Koniunktury, przygotowanego przez Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) w lipcu 2025 roku, wynika, że 30% firm handlowych wskazuje brak pracowników jako istotną lub bardzo istotną przeszkodę w rozwoju. Jeszcze większym problemem są rosnące koszty pracy, które wymienia ponad dwa razy więcej firm.
Mimo tych trudności, część przedsiębiorców z sektora handlu patrzy w przyszłość z umiarkowanym optymizmem:
31% firm spodziewa się poprawy sytuacji w ciągu trzech miesięcy,
21% obawia się pogorszenia.
Gorzej oceniają ogólną sytuację gospodarczą – aż 41% uważa, że będzie się pogarszać, a jedynie 13% oczekuje poprawy. Wpływ na to mają m.in. rosnące ceny energii i niepewność gospodarcza, ale także problemy z pozyskaniem pracowników.
Choć stopa bezrobocia według GUS w maju 2025 roku wynosiła tylko 5%, a w czerwcu spadła do 4,9%, to oznacza to de facto, że na rynku brakuje wolnych rąk do pracy – zwłaszcza w handlu.
– Polska przechodzi poważny kryzys demograficzny, co przekłada się na niedobór pracowników – tłumaczy prof. Jacek Męcina z Uniwersytetu Warszawskiego, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
W odpowiedzi na brak ludzi do pracy, wiele firm handlowych inwestuje w automatyzację i robotyzację. Mowa o takich rozwiązaniach jak:
automatyczne kasy,
systemy zliczające produkty już podczas zdejmowania ich z półki,
samodzielne terminale płatnicze.
Już w 2022 roku – według raportu McKinsey – aż 23% firm z sektora handlu detalicznego planowało inwestycje w robotyzację w ciągu najbliższych pięciu lat.
– To oznacza cyfrową rewolucję także w handlu – komentuje prof. Męcina.
Potwierdza to raport Global Market Insight, który pokazuje, że rynek kas samoobsługowych w 2022 roku był wart ok. 12 mld dolarów, a do 2032 roku może wzrosnąć niemal dwukrotnie – do 20 mld dolarów. To oznacza średni roczny wzrost o 5,5%.
Drugim sposobem na radzenie sobie z brakami kadrowymi jest zatrudnianie cudzoziemców. Już teraz Polska w dużym stopniu opiera swój rynek pracy na imigrantach.
Według danych ZUS:
w I kwartale 2024 roku do ubezpieczeń społecznych zgłoszono 1,138 mln cudzoziemców,
dla porównania: w 2008 roku było to tylko 16 tys.,
obecnie cudzoziemcy to 7% wszystkich ubezpieczonych.
Najwięcej z nich pochodzi z Ukrainy (762 tys.) i Białorusi (131,8 tys.).
Eksperci, w tym prof. Męcina, podkreślają, że Polska potrzebuje przemyślanej i kompleksowej strategii migracyjnej. Obecnie takiego dokumentu nie ma – ostatnia próba została podjęta w 2014 roku, ale nie zakończyła się przyjęciem strategii.
Brak jasnych zasad sprawia, że:
pracodawcom trudniej planować zatrudnianie cudzoziemców,
proces integracji imigrantów (zawodowej i społecznej) przebiega chaotycznie,
rosną napięcia społeczne i stereotypy związane z migracją.
– Strategia migracyjna pomogłaby nie tylko gospodarce, ale też łagodziła emocje społeczne. Jej brak może pogłębiać uprzedzenia i prowadzić do antymigranckich nastrojów, które już są obecne w debacie publicznej – ostrzega ekspert.